Nowa Huta mniej znana
Moim założeniem jest pokazanie zachowanych, choć często niedocenianych, ciekawych miejsc, obiektów architektonicznych i elementów krajobrazu (w szczególności kapliczek i krzyży przydrożnych oraz architektury drewnianej) na terenie objętym obecnymi granicami administracyjnymi najmłodszej dzielnicy Krakowa – Nowej Huty. Obecnie (od 17.03.1991 roku) obszar ten podzielony jest na 5 mniejszych dzielnic, z których 4 mają nazwy pochodzące od dawnych nazw wsi: Czyżyny, Mistrzejowice, Bieńczyce, Grębałów (później zmieniona na Wzgórza Krzesławickie), a ostatnia ma nazwę Nowa Huta. Datą graniczną dla omawianych przeze mnie tematów miały być początkowo wydarzenia związane z powstaniem nowego miasta - Nowej Huty. Były to więc daty oddania do zamieszkania w 1949 roku pierwszego bloku na osiedlu Wandy (wtedy roboczo nazwanym A-O, a usytuowanym na terenie wsi Mogiła) oraz rozpoczęcie budowy w 1950 roku pierwszych obiektów huty stali w Pleszowie, kilkanaście kilometrów na wschód od Krakowa. Szybko jednak stwierdziłem, że nie da się postawić takiej bariery. Historia się zazębia i nieraz nie sposób przerwać ciągłości zdarzeń rozpoczętych przed 1949 rokiem. Ponadto docierały do mnie różne, na tyle ciekawe informacje i zdjęcia z początkowych lat budowy Nowej Huty, że postanowiłem je wprowadzać na łamy „NHmz”. Foto: St. Senisson – pierwsze cegły składano na ściernisku po świeżo ściętym zbożu – Mogiła 1949 r. /fotografia ze zbiorów MHF KTF/
W 1948 r. władze państwowe w Warszawie podjęły decyzję o budowie dużej, pierwszej w powojennej Polsce, huty stali. I choć jeszcze w 1946 roku były zamiary wykorzystania amerykańskich planów budowy kombinatu metalurgicznego w Polsce, to odrzucenie przez ówczesne władze Planu Marshalla w 1948 roku ostatecznie zniweczyło tą możliwość. Nowa dokumentacja techniczna huty przyszła ze Związku Radzieckiego. Również ostateczna lokalizacja kombinatu wybrana została przez tow. Pleszkowa, który stojąc na kopcu Wandy i patrząc na rozległy, płaski teren pomiędzy Mogiłą, Krzesławicami, Luboczą i Pleszowem miał powiedzieć: „Tu możnaby najlepiej rozplanować hutę”. Może na tą decyzję miało też wpływ podobieństwo brzmieniowe jego nazwiska i nazwy wsi Pleszów? Inna opowieść mówi o delegacji kilkunastu ludzi, którzy w południe, 2 lutego 1949 roku, brnąc w zaspach śniegu dotarli na kopiec Wandy. Wśród nich byli profesor z Gdańska, radziecki projektant oraz dyrektor przyszłej huty. Zobaczyli wielką równinę i Wisłę, pobłyskującą na południu. Nad polami rozchodził się ze starego klasztoru dźwięk sygnaturki. Widok rozległych, płaskich terenów nad brzegiem rzeki był imponujący i spełniał wszystkie wymagania budowy. Goście zatrzymali się w starym hotelu przy ul. Pijarskiej w Krakowie. Tam po kilku tygodniach dostarczono im próbki geologiczne gruntu w postaci metrowej długości rdzeni z odwiertów wykonanych w okolicach kopca Wandy. Po ich ocenie przesłano materiał do decyzji ministra przemysłu i handlu. Pozytywna decyzja Ministra nosi datę 24 lutego 1949 r. Podobno były wcześniej próby przekupienia człowieka od rdzeni geologicznych. Trzyosobowa delegacja mieszkańców Pleszowa przyszła z walizką pieniędzy namawiając go do wymaniany rdzeni aby ocalić wieś przed Nową Hutą. Nie udało im się.
Foto: St. Senisson – budowa bloków obok cmentarza, na dalszym planie widać kościół OO. Cystersów – Mogiła 1949 r. /fotografia ze zbiorów MHF KTF/
Na skraju wsi Mogiła, w pobliżu cmentarza, wybudowano pierwszy barak dla zarządu budowy. Były problemy z rozpoczęciem prac bo inżynier z miasta wyznaczył teren pod budowę w miejscu gdzie jeszcze rosło zboże ojców Cystersów z pobliskiego klasztoru. Robotnicy nie chcieli kosić zboża kościelnego – był dopiero 13 czerwca 1949 roku. Koszenie musiał rozpocząć sam inżynier.
Foto: St. Senisson – budowa jednych z pierwszych bloków w Mogile – 1949 r. /fotografia ze zbiorów MHF KTF/
Pierwsi junacy – 60 Brygada „Służba Polsce” - przybyli pociągiem do stacji Mogiła 12 lipca 1949 roku. Budynek stacji stał po prawej stronie dzisiejszej Al. Jana Pawła II, na wysokości os. Na Skarpie. Była to stacja końcowa bocznicy kolejowej, która w Czyżynach odbijała od trasy kolejowej z Krakowa do Kocmyrzowa. Gdy junacy wysiedli z towarowych wagonów na żwirowy peron nie spodziewali się, że nie będą mieli gdzie się rozlokować. Baraków mieszkalnych jeszcze nie było, zamieszkali w namiotach. Z kopca Wandy widać było pośród złocistych już łanów wycięte kwadraty a w nich wykopy pod fundamenty nowych domów. Pierwszy stanął w grudniu 1949 roku tuż obok mogilskiego cmentarza, na osiedlu Wandy nr 14 (choć według niektórych źródeł był to blok nr 18). 29 marca 1949 roku rząd PRL zatwierdził lokalizację nowego zakładu metalurgicznego na terenie wsi Mogiła i Pleszów, na wschód od kopca Wandy. 24 kwietnia 1950 roku rozpoczęto pierwsze prace przy budowie huty.
Pisząc ten tekst strony startowej w maju 2004 r. pisałem, że zaznaczona na starych mapach, na niewielkim wzniesieniu (225 m n.p.m.) kapliczka przy drodze wiodącej z Pleszowa do Luboczy, skazana została na zagładę w związku z budową kombinatu, tzw. „Giganta”. Pytałem wtedy, czy żyje jeszcze ktoś, kto ją pamięta, kto mógłby opisać jak wyglądała, kiedy i przez kogo została wybudowana? Wyobrażałem sobie, że ktoś opowie niesamowitą historię o zburzeniu jej spychaczem jako zbędnego reliktu przemijającej kultury? Foto: fragment planu z 1909 r. z zaznavczoną nieistniejącą kapliczką
Tymczasem na mój apel otrzymałem latem 2005 r. meila z informacją, że kapliczka ocalała i stoi teraz w Luboczy, na podwórku jednego z domów przy ul. Lubockiej. Wywieźli ją ludzie z okolic Luboczy i Wadowa pracujący własnymi furmankami przy robotach ziemnych na początku budowy kombinatu. Kapliczkę odszukałem. Osoba, która się nią obecnie opiekuje nie chciała opowiedzieć więcej szczegółów jej uratowania. Czekam więc na dalsze informacje.
Foto: ocalona kapliczka, obecnie przy ul. Lubockiej.
Nowa Huta ma już wiele stron internetowych, na których można znaleźć liczne o niej informacje. Na tej stronie zobaczyć można przede wszystkim fotografie i krótkie opisy obiektów mniej znanych: kapliczek i krzyży przydrożnych, starych drewnianych domów, ale również zabytków już docenionych, np. drewnianych kościołów. Umieściłem tu też, jako ciekawostkę, wypis z „Kompletnego skorowidza miejscowości w Galicji i Bukowinie” wydanego prawdopodobnie w 1908 roku. Wypis ten zawiera wszystkie istniejące w tamtym czasie miejscowości z tego rejonu, które obecnie znajdują się na obszarze Nowej Huty. Jest w dziale „Materiały własne”. Na zamieszczonych mapach z 1903 i 1915 roku można prześledzić przebieg granicy Austro-Węgier (Galicji) z Królestwem Polskim na północny wschód od Krakowa. W granicach tych znalazły się miejscowości stanowiące obecne dzielnice Nowej Huty oraz kilkanaście innych przyległych wiosek: Batowice, Raciborowice, Zastów, Prusy, Sulechów, Dojazdów, Kocmyrzów, Krzysztoforzyce, Głęboka, Karniów, Czulice. Prawdopodobnie z czasem i one będą wchłonięte do aglomeracji krakowskiej. I jeszcze jedna osobista dygresja. W albumie „Huta im. Lenina” wydanym przez Ośrodek Informacji i Propagandy HiL w 1976 roku znajdujemy m.in. dwa zdjęcia: Nowa Huta ... wczoraj i dzisiaj. Wczorajsza - to drewniana wiejska chata z bielonymi ścianami, na tle których rosną słoneczniki. Ktoś siedzi w słońcu na ławeczce przed domem. Dzisiejsza Nowa Huta - to z dumą pokazywane wtedy, stojące blisko siebie dziesięciopiętrowe bloki z wielkiej płyty, szczytowe osiągnięcie technologii budownictwa lat siedemdziesiątych. Patrząc na te dwa zdjęcia zdecydowanie większym sentymentem darzę starą chatę niż betonowe bloki. I myślę, że nie jestem w tym odczuciu odosobniony. Dlatego też z przyjemnością wyszukuję na terenie naszej dzielnicy takie właśnie miejsca, gdzie zatrzymał się czas, a gospodarze ratując ducha tamtych lat starają się remontować i utrzymywać swoje domy w stanie wciąż nadającym się do zamieszkania. Foto: przykłady domów drewnianych, których właściciele potrafili je wyremontować i pięknie zagospodarować otoczenie. Chwała im za to.
1. dom przy ul. Grębałowskiej - lipiec 2004 r. 2. dom przy ul. Lubockiej - sierpień 2005 r.
Niestety, są też i takie domy, które zdążyłem sfotografować kilka lat temu ale nie przetrwały do dnia dzisiejszego, zostały rozebrane. Szkoda, że zostały po nich już tylko fotografie.
Antoni Łapajerski maj, 2004 r. Tekst aktualizowany w styczniu 2007 r.
|